Inny świat

Jako bloger – ktoś, kto obserwuje i opisuje świat, powinienem mieć z tym światem kontakt co najmniej ponadprzeciętny – w sensie, nie chodzi tu o twarde stąpanie po ziemi i trzeźwy ogląd sytuacji, ale też np. dużo podróżowania. Niestety, najdalej od swojego miejsca zamieszkania byłem w Monachium w Niemczech (Niemcy to też jedyny zagraniczny kraj, w jakim byłem), więc tego wymogu nie spełniam w sposób wręcz drastyczny. Na szczęście, jam to jest taki luzak, że się tym nie przejmuję, bo myślę, że Internet całkowicie wystarcza (zastępuje też całkiem skutecznie życie). Co więcej, w niektórych przypadkach, Internet jest jedyną możliwością – bo kto jest w stanie załatwić sobie wycieczkę do Korei Północnej?

http://deser.pl/deser/1,111858,9121910.html

Jako że szczycę się kompletną niewrażliwością na krzywdę ludzką, zwłaszcza w takiej odległości, uważam te zdjęcia i ten kraj w pewien sposób fascynujący. Sposób, który zapewne nie podoba się za bardzo jego mieszkańcom, chociaż? Wielokrotnie pokazano, że w istocie niezadowolenie w ludziach wywołuje sytuacja gorsza względnie – bezwzględna ma o wiele mniejsze znaczenie. A ci ludzie są uczeni, że świat poza Koreą to ocean lawy, a w trakcie narodzin na szczycie najwyższej góry kraju ich wodza ptaki przemawiały ludzkim głosem. Zastanawia mnie, czy w to wierzą, czy może jednak człowiekowi nie da się wcisnąć dowolnej bzdury? Patrząc z tej strony, można uznać Koreę Płn. za arenę gigantycznego eksperymentu socjologiczno-psychologicznego. Szkoda, że do jego wyników nie mamy praktycznie żadnego dostępu. Jedno jest pewne – protestujących na ulicach nie było, nie ma i nie będzie. Taaak, ten kraj zdecydowanie kryje tajemnicę.

Ogłaszamy przy okazji mały konkurs: Zdanie”(..)w trakcie narodzin na szczycie najwyższej góry kraju ich wodza ptaki przemawiały ludzkim głosem”  mówi o:
A) ptakach wodza
B) wodzy ptaków
C) kraju ich wodza ptaków
D) nie wiem
Do wygrania Polonez, pozdrawiam i powodzenia.

Ty nie bądź taki mądry.

Komunizm jest doktryną, której główną cechą jest kompletne zignorowanie praw naturalnych i świata rzeczywistego i tworzenie równolegle świata sztucznego według jakichś urojonych zasad. Zdjęcia Pjongjangu przedstawiają właśnie taki sztuczny świat, gdzie nic nie powstaje tam, gdzie jest potrzebne, tylko tam, gdzie komuś „na górze” wydaje się, że jest potrzebne. Oprócz tego mały kraik ma przerośnięte ambicje, które poprzez pojedyncze „wyskoki” demonstruje – i tak wyłania się obraz miasta pełnego kontrastów. Obok wielkich, nowoczesnych wieżowców – krocie starych, odrapanych budynków, na zewnątrz odnowiona elewacja – wewnątrz ruina, obok pojedynczych limuzyn dygnitarzy – zardzewiałe trolejbusy rażące ludzi prądem.Z jednej strony reprezentacyjny przepych, z drugiej przejawy komunistycznego uwielbienia utylitaryzmu, z jednej strony bogactwo, z drugiej – o wiele więcej nędzy.

Kojarzy mi się z Prypecią. Typowy wzór komunistycznego miasta.

Lubię takie klimaty tak bardzo, jak nienawidzę komunizmu. Może za dużo nagrałem się w S.T.A.L.K.E.R.-a, ale jest w tym coś intrygującego. A zarazem odpychającego, bo jednak nie jest to miasto, w którym chciałoby się żyć. Ale zwiedzić? Bardzo chętnie – bardziej niż jakieś Rzymy czy Madryty. Hmm, czy tylko ja tak mam?

Tak, chyba proste. Po lewej widzą państwo sto sześćdziesiąty piąty nudny komunistyczny blok. A teraz polecam szybko przyjrzeć się prawej stronie – mijamy właśnie monumentalny sto sześćdziesiąty szósty nudny komunistyczny blok. Łał.

Świat ma nam naprawdę dużo do zaoferowania, i to w całym spektrum. Ale zauważamy generalnie tę jego pozytywną stronę – miasta piękne, zadbane, atrakcyjne. Drugi biegun jest dla mnie też w pewien sposób atrakcyjny  – wszak nawet turpizm jest jakąś kategorią estetyczną. No i interesuje mnie ten inny świat ze społecznego punktu widzenia – ale o tym to bym się raczej mało dowiedział, nawet jakbym tam pojechał – bo „wycieczkom” zagranicznym zawsze towarzyszy agent służby bezpieczeństwa, więc raczej trudno byłoby poobserwować naturalne zachowanie tych ludzi. Człowiek jest jednak jak karaluch – zawsze się przystosuje, i Koreańczycy jakoś sobie żyją.

No, to proste: albo tam albo w morzu lawy, ewentualnie w obozie pracy, czyli jeszcze gorzej niż w morzu lawy.

Jak jednak byłem domatorem, tak pozostanę – i dalej Niemcy to będzie dla mnie daleką wyprawą. Ale jednak i tak uważam, że zdjęcia, filmy i relacje opowiadają dostatecznie dużo.

Nawet fajny budynek. Szkoda, że wygląda trochę jak gigantyczny penis.